25 lipca 2016

Relacja z Letniego Grand Prix w Wiśle cz.1

Hej!
Właśnie wróciłam do domu z mojego wyjazdu do Wisły. Tyle tych wspomnień i tego wszystkiego, że kompletnie nie wiem od czego zacząć, ale postaram się to wszystko w miarę uporządkować. Tegoroczne Letnie Grand Prix było moim trzecim, ale tak naprawdę pierwszym w pełnym wymiarze. A to dlatego, że w 2014 roku byłam tylko na jednym konkursie, w 2015 na dwóch konkursach, ale bez kwalifikacji. Dopiero teraz udało mi się zobaczyć wszystko od początku do końca i z tego bardzo się cieszę. No to jak, zaczynamy wspominać?
PS. Zaglądnijcie do zaktualizowanej zakładki wymiana. :)


Swój wyjazd do Wisły planowałam od dłuższego czasu i choć tak do końca nie wiedziałam jak będzie on wyglądał, ponieważ okazało się, że mam szansę na akredytację prasową, a wiadomo, że wtedy plany uległy by zmianie. Przygotowałam więc dwa plany. Z jednej strony oczekiwałam odpowiedzi od biura prasowego, a z drugiej kupiłam bilety i szukałam odpowiednich zdjęć do wywołania, aby na nich zbierać autografy, których - fakt mam już dużo, ale jak to mówią od przybytku głowa nie boli. :D Ostatecznie jednak bilety się przydały, a ja działałam tylko dla siebie, spełniając swoje mniejsze i większe marzenia.


Do Wisły wyjechałam w czwartek, dokładnie o godzinie 9.35. Liczyłam, że podróż przebiegnie sprawnie, a ja będę miała po dotarciu na miejsce sporo czasu wolnego, zanim udam się na skocznię. Niestety korki, kierowanie ruchem i całe zamieszanie związane ze Światowymi Dniami Młodzieży dało się we znaki i do Wisły autobus dotarł sporo opóźniony. Po przyjeździe nie miałam dużo czasu, więc jak najszybciej udałam się w kierunku centrum, aby przed wyjazdem na skocznię coś zjeść i chwilkę odpocząć. Idąc sobie ulicą na przeciwko hali sportowej cały czas miałam wrażenie, że spotkam jakiś skoczków. I co? Tak się właśnie stało. Swój trening zakończyli Norwegowie, którzy zmieszali do swojego busa. Nie jestem typem osoby, który zaczepi każdego napotkanego skoczka -  zawsze i wszędzie, więc tylko się uśmiechnęłam, popatrzyłam w jakim ostatecznie są składzie, bo nawet nie widziałam dokładnych list startowych i poszłam dalej. Przecież przede mną było jeszcze wiele okazji do zrobienia sobie z nimi zdjęć, czy zdobycia autografów. Poszłam na przystanek, gdzie spotkała mnie niemiła niespodzianka. Otóż autobus o godzinie 14.17, którym chciałam jechać nie przyjechał. Przy okazji pozdrawiam dziewczyny (o ile dobrze kojarzę Weronikę i Natalię), które wpadły na pomysł i zadzwoniły po taksówkę, to był dobry pomysł. :) Byłam zmuszona czekać na kolejny autobus, który na całe szczęście, choć również z kilku minutowym opóźnieniem dotarł na przystanek na ul. Olimpijskiej. Kilka minut po godzinie 15 byłam pod skocznią. Najpierw stałam chwilkę na dole i obserwowałam co się dzieje, a następnie udałam się na swój sektor A4, aby zając dobre miejsce przy barierkach. Tego dnia nastawiałam się na zbieranie autografów. Bardzo mi zależało, żeby większość z moich zdjęć została podpisana. Wiedziałam, że każdy zawodnik inaczej podchodzi do kwestii autografów. Jedni rozdają je zawsze i wszędzie. Inni tylko na końcu, a jeszcze inni wtedy jak mają dobry humor. Liczyłam się z tym, więc ze spokojem wykorzystywałam nadarzające się okazje. W tym całym zamieszaniu bardzo rozbawiła mnie mina Ryoyu Kobayashiego, który widząc przygotowane przeze mnie zdjęcie zrobiła dość dziwną minę, hmm.. może nie podobało mu się jak wyszedł? Tego nie wiem, ale zdjęcie podpisał i nie nie mówił. Niestety po koniec kwalifikacji zdarzyła się też dość nieprzyjemna sytuacja. Otóż jeden z ochroniarzy pilnujących porządku, przyszedł i powiedział, że mamy odejść od schodków i nikomu nie wolno tam stać. Jak dla mnie sytuacja bardzo dziwna, a na moje pytanie do tego pana dlaczego tak jest, nie uzyskałam żadnej konkretniej odpowiedzi. Było to też o tyle dziwne, że na trybunie niższej, czyli A3 nie było takie problemów. Również w kolejnych dniach nic o tym nie słyszałam. Może ten pan miał zły dzień? Przynajmniej o tyle dobrze, że wymyślił to sobie pod koniec kwalifikacji, a nie na samym początku oficjalnych treningów. Po ponad dwóch godzinach stania na murku nogi bolały, ale w tamtym momencie to nie było ważne, liczyło się tylko to, że w końcu są te długo wyczekiwane letnie zawody.


Tego dnia w moim planie było także wręczanie numerków startowych na placu w centrum Wisły. Od początku wiedziałam, że będzie bardzo ciężko zdążyć na to wydarzenie, ponieważ kwalifikację na skoczni rozpoczęły się o godzinie 18.00, a rozdanie numerków było o 19.00 już na placu w centrum. Tutaj jak z nieba spadli mi moi rodzice, którzy choć właśnie tego wieczora mieli do mnie do Wisły dojechać, to jednak cały czas mówili, że będą bardzo późno. Tak się jednak złożyło, że jadąc od strony Szczyrku wzięli mnie spod skoczni i takim sposobem z malutkim opóźnieniem zdążyłam na rozdanie numerków. Pod skocznią kupiłam mojej siostrze norweską flagę, bo ona - choć ma 6 lat, to Norwegów uwielbia... Norwegów i.. nie tylko. :)


Wspomnienia z konkursów oraz tego co między nimi napisze w kolejnym poście, żeby za bardzo nie przedłużyć tego. Nieco później przygotuję dla Was także relację z Memoriału Olimpijczyków w Szczyrku, na których byłam w niedzielę. Bardzo chętnie także poczytam o Waszych wrażeniach z całego LGP. :) Na koniec trochę wiślańskich zdjęć. :)





















23 komentarze:

  1. Gratulacje, czekam na dalszą część relacji! Ja również postaram się coś więcej wkrótce napisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję ja także czekam na ciąg dalszy relacji :) A jeśli chodzi o sektor A3 na kwalifikacjach to miałam ten sektor i widziałam,że ochroniarz także odganiał osoby od tych barierek ale nie podał im konkretnego powodu i zostały dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nic im dalej nie mówił? Bo jak na A4 później taka dziewczyna podeszła po zdjęcie z Andim Wellingerem, to ochroniarz normalnie wziął jej rękę i nie pozwolił zrobić. Sam Andi był mega zaskoczony, no ale poszedł dalej. Dziwne takie coś.. i do końca nie wiadomo dlaczego tak robili. ;p

      Usuń
    2. Tamte dziewczyny zaczęły się kłócić z tym ochroniarzem i on potem odpuścił :D

      Usuń
  3. Świetna relacja czekam na następna ją nie mogłem jechać bo rodzice nie mieli urlopu mam nadzieje że za rok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! ;)
      Szkoda, ale przed Tobą kolejne lato, a wcześniej jeszcze Puchary Świata w Polsce :)

      Usuń
  4. Świetna relacja! Czekam na dalszą cześć ;) Ja równiez musze zebrać sie za jej napisanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Z wielką przyjemnością przeczytam o Twoich wiślańskich przygodach. :)

      Usuń
  5. Fajnie się czyta twoje relacje, niestety nie przekonałam rodziców, żebyśmy pojechali, ale mam nadzieje, że za rok będę. Czekam na drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Na pewno jeszcze nie jedna się pojawi, więc cieszę się, że się podobają ;)
      Pewnie jak nie teraz, to za rok. W każdym razie pokaż rodzicom zdjęcia i może sami zobaczą, że warto. ;)

      Usuń
    2. Byliśmy już raz w 2014 to pojechali tylko dlatego bo ja chciałam mówią, że jak będzie dobre świadectwo w następny roku to pojedziemy :)

      Usuń
  6. Super zdjęcia :) Fajna przygoda, gratuluję autografów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)
      Zdjęcia mimo, że nie ze strefy mediów faktycznie wyszły całkiem fajnie :)
      A przygoda niezapomniana, ale w sumie każdy wyjazd na skoki wiąże się z jakimiś fajnymi wspomnieniami. :)

      Usuń
  7. Gratulacje ! Czekam na kolejną część :) Zawsze chciałam pojechać do Wisły czy Zakopanego na zawody.W Zakopanem się udało,więc teraz cel
    ---> Wisła ! Spotkałaś Kamila Stocha czy Petera Prevca ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      No to masz przed sobą zimę, więc cel całkiem realny :D
      Spotkałam obu zawodników, Peter nawet podpisał przygotowane przeze mnie zdjęcie. :)

      Usuń
  8. Gratuluję udanego wyjazdu i czekam na dalszy ciąg reglacji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję i bardzo zazdroszczę tego wyjazdu :) Jak widać wszystko się udało! Czekam na kolejną część tejże relacji.

    http://ski-jumping-polska.blogspot.com/2016/07/80-peter-prevc.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Tak wszystko się jak najbardziej udało, pogoda dopisała, a atmosfera? Sama wiesz najlepiej jaka jest w Wiśle, nic dodać, nic ująć. :)

      Usuń
  10. Przypadkiem trafiłam na tego bloga, ale bardzo mi się spodobał i mam zamiar tu wracać ;) Masz fajny sposób pisania, przyjemnie się czyta ;) Serdecznie pozdrawiam.

    PS: wydaje mi się, że widziałam cię na skoczni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i cieszę się, że Ci się spodobało. Mam nadzieję, że w kolejnych postach również będzie co poczytać. :) A sposób pisania? Zawsze chcę przedstawić to w swój sposób, taki swobodny.
      oo proszę :D A to bardzo możliwe, bo ja na skoczni byłam w wielu miejscach, na sektorze A4, A3 i nie tylko ;p

      Usuń