1 kwietnia 2017

Relacja z Pucharu Świata w Planicy - skoki od kulis 2

Hej!
Początek swojej relacji zaczęłam pisać jeszcze będąc w Słowenii. Bardzo długo czekałam na ten wyjazd i teraz sama nie wiem od czego zacząć, bo każda minuta mojego pobytu w Słowenii utwierdzała mnie w przekonaniu, że jest to najlepszy wyjazd na skoki, na którym byłam. Zastanawiałam się jak w kilku słowach streścić moją wyprawę do Planicy i doszłam do wniosku, że i tego nie umiem zrobić, więc po prostu opowiem Wam pokolei o tym co się tam działo. A od czego zacznę? Od samego początku, czyli od przygotować do wyjazdu i podróży. Zapraszam! :)


DZIEŃ PIERWSZY - WYJAZD

Operację ,,Misja Planica'' rozpoczęłam już na kilka dni przed wyjazdem, bo wiadomo, że trzeba było załatwić kilka spraw - porobić zakupy, ogarnąć aparat i laptopa, bo większego bałaganu na pulpicie niż ja to chyba nie miał nikt ;p  i  w ogóle się przygotować. Po kłopotach z wyrobieniem Europejskiej Karty Zdrowia (ostatecznie jej nie miałam, więc dobrze, że z wrażenia nie spadłam ze schodków przy skoczni robiąc zdjęcia ;p ) oraz natłoku nauki, którą musiałam opanować przed wyjazdem, żeby jechać ze spokojną głową, byłam nastawiona już tylko na skoki. Od kilku tygodni tak bardzo czekałam na ten wyjazd, bo wiecie.. miały się spełnić moje marzenia: zagraniczny Puchar Świata (i to w Planicy), kolejne dziennikarskie wyzwania, oglądanie lotów na żywo i kilka innych. Czy można chcieć czegoś więcej? :) 

W czwartek przed południem przyjechał po mnie mój chłopak i pojechaliśmy do niego, gdzie mieli dołączyć do nas Karolina i Kacper, którzy również są z naszej redakcji i to właśnie z nimi byliśmy w Planicy. Kiedy nasza planicowa ekipa była już w komplecie, chwilkę odpoczęliśmy, porozmawialiśmy i około godziny 18.30 wyruszyliśmy do Planicy. W drodze wysłuchaliśmy wielu piosenek disco polo, a widok budzącego się do życia Villach (Austia) na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Piękna, mała miejscowość, która ze wszystkich stron otoczona jest górami, a w dolinie znajdują się nieduże, bardzo ładne domki. :) No i wiadomo w Villach jest także skocznia, ale niestety nie widzieliśmy jej z drogi. 

DZIEN DRUGI - PRZYJAZD I PIERWSZE ZAWODY


W Kranjskiej Gorze byliśmy około 6.00 rano, czyli zdecydowanie za wcześnie, ale nie miało żadnego znaczenia, bo powitał nas widok jak na zdjęciu powyżej, a poza tym każdy z nas był bardzo szczęśliwy, że właśnie spełnia swoje marzenia. :D Wiecie jakie było pierwsze miejsce odwiedzone przeze mnie po przyjeździe? Komisariat policji ;p ale spokojnie nie napadłam na żadnego skoczka, ani nic z tych rzeczy. Poszliśmy tam, aby zapytać się, gdzie znajduje się centrum Kranjskiej, żeby nie błądzić niepotrzebnie już na początku. Niestety policjant w odpowiedzi na mój angielski, który wiadomo nie jest na światowym poziomie, ale jestem w stanie spokojnie się dogadać, używał słoweńskiego ;p Udało się jednak dogadać, a wychodząc z komisariatu dostalismy mapę i udaliśmy się na spacer. Poszliśmy zobaczyć takie jedno bardzo ładne jeziorko, ale po dotarciu na miejsce okazało się, że go nie ma ;p - wina nowej tamy :D Mimo tego zrobiliśmy kilka naprawdę ładnych zdjęć i poszliśmy do Hotelu Kompas, gdzie mieszkają skoczkowie, żeby odebrać nasze akredytacje i jak najszybciej udać się na skocznię, ponieważ zależało nam na zdobyciu koszulek dla fotografów, ale o tym potem, a dodatkowo o tak wczesnej porze wszystko było jeszcze zamknięte. :) 

Szukając miejsca odbioru akredytacji jechaliśmyw w windzie z Danielem Andre Tande. Nigdy nie zmienię zdania, że skoczkowie na żywo wyglądają na szczuplejszych niż w telewizji - tak jest to możliwe. Przy odbiorze akredytacji napotkaliśmy pierwszy problem. Okazało się, że akredytacje Kacpra i Karoli mają napisane ,,Media Guest'',  a nie tak jak miało być ,,Foto'', gdyby tak zostało to byłby to spory problem, ponieważ nie mogliby robić zdjęć :/ Na szczęście wszystko udało się wyjaśnić i zostały im na miejscu wyrobione nowe, już odpowiednie akredytacje. :) Kiedy wszystko było już załatwione, poszliśmy na bus dla mediów i udalismy się na skocznię. Tutaj muszę napisać kilka słów o organizacji, która była naprawdę na najwyższym poziomie. Zarówno kibice, zaproszeni goście, jak i dziennikarze mogli liczyć na darmowy transport pod skocznię specjalnymi autobusami i busami, co było bardzo wygodne, bo nie trzeba było marwtić się o transport lub o to, gdzie zaparkować samochód pod skocznią. Kto wie, może kiedyś zrobią coś takiego w Polsce? Szczególnie przydałoby się to w Wiśle, gdzie do skoczni kawałek jest. :)


Po przyjeździe na skocznię byłam pod wielkiem wrażeniem, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałam skoczni do lotów, a poza tym bardzo pozytwynie zaskoczyło mnie biuro prasowe i cała strefa dla dziennikarzy. Biuro było urządzone w garażu podziemnym, więc było tam bardzo dużo miejsca, każdy mógł znaleźć odpowiednie dla siebie i spokojnie pracować. Dostaliśmy bardzo dużo różnych mniejszych i większych upominków zaczynając od plecaka, a kończąc na ołówkach i różnych gazetkach po słoweńsku. Dodatkowo na skocznię przechodziło się tunelem podziemnym i wychodziło od razu w strefie dla mediów, co było super, bo nie trzeba było przedzierać się przez tłum i milion razy pokazywać akredytacji do kontroli. :)

Podczas pierwszych zawodów robiłam zdjecia zarówno na dole, jak i na schodkach, bo po dyskusjach w biurze prasowym udało się wywalczyć koszulkę dla fotografów. Dlaczego wywalczyć? Ponieważ po naszym przyjeździe do biura okazało się, że na pierwszy dzień zawodów nie otrzymamy takiej koszulki, która uprawnia do wejścia na schodki wzdłóż buli i zeskoku, ponieważ nie ma nas na liście, o której nie było mowy w żadnych informacjach prasowych. Nie powiem, że sie nie zdenerwowałam, bo kto mnie zna, ten wie, że bardzo nie lubię takich niekonkretnych sytuacji. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a zdobyta koszulka została ze mną już do końca weekendu. Natomiast same zawody zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Podobało mi się dosłownie wszystko i nie mogłam uwierzyć, że tam jestem. :D Loty na żywo robią naprawdę wielkie wrażenie, niby to samo co krótsze skoki na mniejszej skoczni, ale jednak coś innego, bo kiedy widzisz gdzie jest 250. metr to aż trudno sobie wyobrazić, że ktoś jest tam wstanie dolecieć. 

Był to dla mnie także debiut w roli fotografa podczas Pucharu Świata, ale myślę, że sobie poradziłam. :D Tego dnia bylismy już tak zmęczeni po całej podóży i intensywnym dniu, że po zawodach w miarę możliwości szybko udaliśmy się do Kranjskiej Gory, a stamtąd pojechaliśmy do włoskiej miejscowości Tarvisio, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Tam po chwili oddechu poszliśmy na włoską pizze (jest najlepsza na świecie <3), a po powrocie do hotelu szybko zasnęliśmy, bo trzeba było wypocząć na kolejny dzień ze skokami. 

DZIEŃ TRZECI


Rano przywitało nas włoskie śniadanko serwowane w zasadzie na słodko, po którym udaliśmy się na skocznię. Tego dnia pogoda była cudowna - świecące słoneczko, bezchmurne niebo, w powietrzu czuć było wiosnę. W sobotę nie musieliśmy już szukać sobie miejsca w biurze prasowym, ani walczyć o koszulki dla fotografów, ponieważ o wszystko zadbaliśmy poprzedniego dnia. Nie pozostawało nic innego, jak brać się do pracy. Na początku porobiłam trochę zdjęć na dole skoczni. W miejscu, w którym skoczkowie hamują po lądowaniu (obok atrapy samochodu :D ), nawet zastanawiałam się czy widać to miejsce w telewizji, a podczas pierwszej serii udałam się na schodki. Nie chcę się tutaj chwalić, ale powiem Wam, że jestem bardzooo zadowolona ze swoich zdjęć w locie z tego dnia. Mimo że nie mam obiektywu do robienia takich zdjęć (dopiero na niego zbieram i pewnie trochę mi to zajmie ;p), to po obróbce okazało się, że są naprawdę w porządku, więc nic tylko się cieszyć. :) sobotnia drużynówka to piękne skoki Macieja Kota i rekord skoczni Kamila Stocha, którego byłam bardzo blisko i naprawdę robił wrażenie! :D 

Po konkursie sporo czasu spędziliśmy w biurze prasowym zajmując się wszystkimi materiałami - zdjęcia i wywiady same się nie przygotują do publikacji na stronę. Kiedy już uporaliśmy się z tym wszystkim, pojechaliśmy jednym z ostatnich busików dla mediów do Kranjskiej i poszliśmy się przejść. Wtedy porobiłam drobne zakupy, a konkretnie kupiłam pocztówki, bo zawsze sobie takie przywożę z jakiegoś nowego miejsca, w którym jestem. Dodatkowo szukałam czegoś dla swojej małej siostry, wiecie jak to jest, głupio wrócić do domu i nie przywieźć nic 6-letniej dziewczynce, która tęskni i czeka z namalowanym przez siebie rysunkiem :D Po załatwieniu wszystkich spraw, wrócilismy do naszego włoskiego Tarvisio, trochę odpoczęliśmy i poszliśmy na krótki spacer w poszukiwaniu czegoś dobrego do jedzenia, ale skończyło się to tak, że kolacje jedliśmy w restauracji w naszym hotelu. :D 

DZIEŃ CZWARTY


W niedzielę musieliśmy wstać wcześniej, żeby na spokojnie się spakować, oddać klucze do pokoju i zjeść porządne śniadanie. Najszybciej jak to możliwe, zapakowani po dach (nie przesadzam ;p ), pojechaliśmy w stronę Kranjskiej. Tam tradycyjnie zostawiliśmy samochód i busem udaliśmy się na skocznię. Ostatnie zawody w sezonie okazały się prawdziwym pogodowym szaleństwem. Rano słonecznie, a potem coraz bardziej pochmurnie, wietrznie i deszczowo.. ale nie dla polskich kibiców! :D To właśnie tego dnia nadszedł długo wyczekiwany moment - Polacy odebrali Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Narodów. A co ja zapamiętam z tego dnia? To, że mogłam fotografować ten historyczny moment podczas dekoracji i brać udział w demonstracji radości polskich skoczków, kiedy to po odebraniu pucharu chodzili po zeskoku skoczni i tak pięknie się cieszyli, że aż nie sposób oddać tego słowami. <3 Wtedy my jak dziennikarze również im towarzyszyliśmy i staraliśmy się jak najlepiej uwiecznić ten moment. 

Na koniec swojego pobytu na skoczni porobiliśmy sobie trochę zdjęć. Jestem taka szczęśliwa, że udało mi się zdobyć zdjęcie ze Stefanem Horngacherem... i z pucharem! :D Opócz tego postanowiłam zrobić sobie zdjęcie z Michim Hayboeckiem i Danielem Andre Tande, ale z tym drugim już później, po konferencji w biurze prasowym. Tego dnia również sporo czasu spędziliśmy w biurze,a na koniec naszego pobytu w Słowenii udaliśmy się na obiad w Kranjskiej, gdzie siedząc zauważyliśmy, że do tej samej restauracji przyszedł także Kamil Stoch z żoną. Kiedy jest ubrany w swoje ubranie powiedzmy zwykłe i nie ma na sobie nic kadrowego, to można zupełnie nie zauważyć, że to właśnie on. :) Mieliśmy także nadzieję, że uda nam się kupić jeszcze gdzieś mannerki (ciasteczka z firmy Manner), mimo niedzieli i późniego popołudnia. Niestety myliliśmy się, ale udało nam się to nadrobić w trasie, kupując wszystko co chcieliśmy na jednej z austriackich stacji benzynowych. :D Po obiedzie poszliśmy do samochodu i wyjechaliśmy w drogę powrotną. Co ciekawe na granicy słoweństwo-austriackiej, która jest w lesie i przy zoboczu tak pochyłym, że strach tam jechać, mieliśmy kontrolę graniczną :o Jednak po pokazaniu dokumentów moglismy spokojnie jechać dalej. 

Wyjeżdżając ze Słowenii obiecałam sobie, że jeszcze chociaż raz w życiu wrócę tam i oglądne skoki w tej pięknej miejscowości. :) Droga mijała nam w miarę szybko, chociaż każdy był bardzo zmęczony po intenstywnych dniach. Około pierwszej w nocy udało nam się zatrzymać na chwilę w Wiedniu. Sama byłam tam już kiedyś 2 tygodnie u cioci, która tam mieszka, ale od razu stwierdziłam, że miasto bardzo się zmieniło, jest jeszcze nowocześniejsze niż 3 lata temu. Polecam każdemu :)


Co mogę Wam powiedzieć na koniec? Na pewno to, że był to wyjazd, który spełnił wiele moich skocznych i nie tylko skocznych marzeń. Jestem bardzo szczęśliwa, że mimo klasy maturalnej udało się pojechać i już nie mogę się doczekać jaką następną skocznię zobaczę :D Jakieś plany już są, ale o tym później ;) Jedno jest pewne, mogę każdemu z Was z osobna i wszystkim naraz serdecznie polecić Planicę i tamtejsze zawody. Kto był na pewno się ze mną zgodzi. :)

A tutaj kilka takich moich bardziej prywatnych zdjęć, dodatkowo zobaczycie jakie karty z autografami udało mi się zdobyć oraz jakie prezenty otrzymaliśmy w biurze prasowym. :) 



Nasza planicowa ekipa :D 



A tutaj kartki autografowe, które udało się zdobyć i album ze słoweńskimi sportowcami zimowymi :)






 Hojni Słoweńcy :D


Na koniec tradycynie wrzucał trochę moich zdjęć. Mam nadzieję, że Wam się spodobają i zachęcam serdecznie do oglądnięcia pełnych galerii, bo jednak tutaj to tylko część zdjęć:
1. Planica w obiektywie cz.1 http://skoki24.pl/2017/03/25/planica-w-obiektywie/
2. Planica w obiektywie cz.2 http://skoki24.pl/2017/03/26/planica-obiektywie-cz-2/

Poczytajcie także wywiady z Planicy, które znajdziecie na stronie, naprawdę warto. :) Miałam Wam tutaj podlinkować, ale jest ich sporo, a każdy na pewno odnajdzie się na naszej stronie (http://skoki24.pl/) bez problemu i znajdzie coś dla siebie do poczytania. :) 

































































































Teraz wracam do nauki... jeszcze troszkę ponad miesiąc i wracam tutaj na dobre, tak jak to było wcześniej. :D Powiem Wam, że na pewno będę na LGP w Wiśle, więc już mówię do zobaczenia! :D Jeśli ktokolwiek będzie chciał się spotkać, to jestm do dyspozycji. :) Dodatkowo jeżeli ktoś planuje pojechać do Planicy w kolejnym sezonie i ma jakieś pytania i śmiało możecie do mnie pisać na Facebooku, Instagramie, Snapie, w mailach czy komentarzach. W wolnej chwilii na pewno na wszystko odpowiem. :)

Trzymajcie się! 

PS. Mam nadzieję, że czytając relację chociaż na moment powspominaliście sobie ostatnie w sezonie zawody w Planicy i wszystkie sukcesy Polaków (patrząc na ciszynki na zdjęciach z pucharem aż serce rośnie :D <3 ) 


22 komentarze:

  1. Wow, ale zazdroszczę wyjazdu! Po przeczytaniu Twojej relacji, sądzę, że na żywo to zupełnie coś innego niż to co widać w telewizji. Aż chciałoby się pojechać ;/ Mam nadzieję, że kiedyś się uda! :) Wspaniałe zdjęcia, jak zawsze spisałaś się na medal :) Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! :) Przepraszam, że odpowiadam po miesiącu, ale cóż - matura :) Trzymam mocno kciuki, żeby kiedyś udało Ci się pojechać i fakt różnica jest ogromna w porównaniu z transmisją. :)

      Usuń
  2. Hej, hej :)
    Skoko przybywa :D
    Kochana, super relacja! Czytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy! To nic, że obiad mi właśnie wystygł, ale musiałam ją dokładnie przeczytać! :)
    Bardzo się cieszę, że udało Ci się tam pojechać, może za rok się właśnie tam spotkamy :)
    No i zdjęcia super. Naprawdę potrzebujesz tego obiektywu? :P
    Co do LGP to liczę na to, że gdzieś na skoczni się zobaczymy. No wiesz.. w końcu lepiej, żeby profesjonalistka zrobiła nam to zdjęcie :D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Skoko tak, potrzebuję obiektywu :D Ale wiesz teraz do jakieś pracy się pójdzie i akurat będzie :)
      A podczas LGP to spotkanie obowiązkowe, ba! wcześniej, bo zaproszneie do mnie aktualne, w końcu magnesik z Planicy na Ciebie nadal czeka :*

      Usuń
  3. Gratuluję! :D
    http://jamesautographs.blogspot.com/2017/04/260-guti.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka super relacja! I śliczne zdjęcia! Zazdroszczę wyjazdu :) Do zobaczenia na LGP! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D
      Tak, widzimy się na LGP, już się nie mogę doczekać wyjazdu :D

      Usuń
  5. Na samym wstępie chciałabym Ci bardzo pogratulować, bo relacja wyszła najlepiej spośród wszystkich innych. Bardzo Ci dziękuję, że mogłam chociaż przez chwilę poczuć się tak jakbym tam faktycznie była. Tych wspomnień nikt Ci nie odbierze, teraz wystarczy, że będziesz podróżować po świecie i poznawać kulisy skoków narciarskich z perspektywy austriackich czy też szwajcarskich obiektów. Chciałabym być na Twoim miejscu, bo to czego osiągnęłaś, w przeciągu dwóch lat jest nieprawdopodobne. Dawniej to ja byłam inspiracją dla Ciebie aby stworzyć bloga, a teraz Ty jesteś inspiracją dla mnie, aby bloga dalej kontynuować. Udowadniasz, że wystarczy tylko chcieć i można po jakimś czasie spełnić swoje marzenia. Jesteś nie tylko bardzo dobrą dziennikarką ale też bardzo uzdolnioną fotografką, co potwierdzi rzesza Twoich fanów na tym blogu. Tak trzymaj Justyna i wierzę, że jeszcze kiedyś zobaczymy się na jakichś zawodach, nigdy Ci nie dorównam pod względem liczby wyjazdów i doświadczeń ale może przyjdzie nam się spotkać, gdzieś na zagranicznym konkursie Pucharu Świata, kto wie :) Ściskam mocno i pozdrawiam!
    PS: Jak tylko będę miała okazję to polecę bloga a w szczególności tę relację! Dobra robota :D Zdjęcie z Horngacherzem i kulą - obłęd! :))
    http://ski-jumping-polska.blogspot.com/2017/04/103-vladimir-zografski.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinko moja kochana! Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie miłe słowa, pamiętam, że jak przeczytałam ten komentarz po raz pierwszy to aż się wzruszyłam. ;* Teraz czytam go po miesiącu i dalej nie wiem co napisać! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :)) Widzimy się w Wiśle to porozmawiamy, a co dalej? Sama nie wiem, ale mam nadzieję do zobaczenia gdzieś za granicą :D

      Usuń
  6. Gratuluje spełnienia marzeń oraz wspaniałej relacji czytało ją się świetnie! zazdroszczę Twojej "pracy" :D i tylko oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)) Zawsze uwielbiam jak ktoś wspomina, że jakiś mój tekst dobrze się czytało, bo to jest dla mnie bardzo ważne. :)

      Usuń
  7. Świetna relacja, zdjęcia wyszły super :) Tak bardzo zazdroszczę, że tam mogłaś być, emocje zapewne niesamowite <3 Mam nadzieję, że za rok uda mi się tam pojechać i to wszystko przeżyć. Powodzenia na maturach i do zobaczenia na LGP, mam nadzieję, że w końcu uda nam się zamienić kilka słów :D Zapraszam na podsumowanie: http://autografyzuzy.blogspot.com/2017/04/sezon-20162017-podsumowanie.html ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D Oby Ci się udało, bo to naprawdę super sprwa, trzymam kciuki! :)
      I właśnie widzimy się na LGP, do zobaczenia! :)

      Usuń
  8. Fajnie, że udało Ci się spełnić marzenia.
    Zapraszam na nowy post.
    blizejgwiazd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super przygoda, świetna relacja. :> Te zdjęcia skoczków w locie genialne :) Jaki obiektyw planujesz kupić? ;)
    Powodzenia w ostatniej prostej do matury :P
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :))
      Wiesz co chcę kupić obiektyw, dzięki którmu będę mogła robić zdjęcia w locie, żeby potem nie musieć tyle kadrować (najlepiej 70-300mm do Canona) :)

      Usuń
  10. Super relacja jak zawsze
    Świetne zdjęcia tez bym chciała takie zrobić skoczkom.
    Powodzenia na maturze!http://skok2001.blogspot.com/2017/04/spoznione-podsumowanie-sezonu-20162017.html
    W wolnej chwili zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :))
      Wiesz, na początku moje zdjęcia nie były ładne haha :D Teraz z wyjazdu na wyjazd staram się pracować nad tym i choć wiem, że idealne nie są, to bardzo się ciesze, że się podobają! :)

      Usuń
  11. Relacja fantastyczna. Cudownie się ją czyta i ogląda zdjęcia. Gratulacje :D

    W wolnej chwili zapraszam do mnie, dzisiaj plastron:

    http://autografywiktorii.blogspot.com/2017/05/63-eric-frenzel-plastron.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :))
      Na pewno kiedy już na dobre uporam się z maturami to wpadnę :D

      Usuń